z Baśką i dalsze tego konsekwencje, ożenek, wreszcie Trydkę samą. Ta myśl mnie ukoiła. <br>Nie zdążyłem wychylić poprawki, kiedy usłyszałem z boku:<br>- Prosit, kolego!<br>Zatrzymałem się w pół ruchu i spojrzałem. Ki diabeł, tu w barze, gdzie nikogo nie znam?<br>Stał koło mnie doktor Czosnaczek, którego znałem tylko przelotnie, spotykałem go czasem na korytarzu, słyszałem o jego wykładach i badaniach. Wiedziałem także, że zajmuje się jakimiś roślinami z wąsami. Opowiadano wiele o dowcipach, jakimi ilustrował swoje wykłady i o jego dziewczynach. Rzekomo był ostry w tych sprawach i żadna co fertyczniejsza studentka mu się nie oparła. Osobiście nie znałem człowieka. Wyciągnął w