końcu wrócił prawie na to samo miejsce. Najpierw karetka zabrała go do miasta, do kostnicy. Potem w zakładzie pogrzebowym umyli go, ufryzowali, ogolili i podmalowali, potem karawan przywiózł go do domu, gdzie leżał w otwartej trumnie cały dzień. Każdy mógł tam pójść i zobaczyć, jak wygląda stary Pawlik, chociaż wszyscy go dobrze znali, a w tej trumnie był zupełnie do siebie niepodobny, bo nigdy wcześniej nie był taki czysty, ogolony i dziwnie wymalowany. <br><page nr=89> Tyle że na drugi dzień zaczął już śmierdzieć, i to znacznie bardziej niż wtedy, kiedy jeszcze żył, więc trumnę zamknięto, a kolejnego dnia był już pogrzeb. Stara Pawlikowa i