Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
się, że stał tam w górze na przygiętych nogach i przyglądał się koso czemuś, co leżało na jego piersiach.
Nie umawiając zatrzymali się w przyzwoitej odległości, porażeni grozą. Tylko pan Staś szczęknął ostro sprężynowym nożem i sam podszedł do wisielca. Wspiął się na palce i przeciął rzemień. Bezwładne ciało przygniotło go swoim zwielokrotnionym przez śmierć ciężarem.
Chłopcy ostrożnie jęli podchodzić ku klonowi.
- No, czego tu stoimy? - spytał nerwowo Kajaki.
- Ja nie podejdę - rzekł Polek.
- No chodź, frajer, wszyscy poszli.
- Ale na niego nie spojrzę.
Pan Staś właśnie złożył starannie nóż i schował go do kieszeni. Patrzył uważnie na leżące przed nim zwłoki
się, że stał tam w górze na przygiętych nogach i przyglądał się koso czemuś, co leżało na jego piersiach.<br>Nie umawiając zatrzymali się w przyzwoitej odległości, porażeni grozą. Tylko pan Staś szczęknął ostro sprężynowym nożem i sam podszedł do wisielca. Wspiął się na palce i przeciął rzemień. Bezwładne ciało przygniotło go swoim zwielokrotnionym przez śmierć ciężarem.<br>Chłopcy ostrożnie jęli podchodzić ku klonowi.<br>- No, czego tu stoimy? - spytał nerwowo Kajaki.<br>- Ja nie podejdę - rzekł Polek.<br>- No chodź, frajer, wszyscy poszli.<br>- Ale na niego nie spojrzę.<br>Pan Staś właśnie złożył starannie nóż i schował go do kieszeni. Patrzył uważnie na leżące przed nim zwłoki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego