Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
W dyżurce siedział ten sam sierżant co wczoraj. Pomyślałem, że następnym razem powinienem spotkać się z komendantem na wszelki wypadek na gruncie neutralnym. Im mniej ludzi zna moją twarz, tym lepiej.
8
Było wpół do trzeciej, gdy wreszcie doczekałem się jedzenia w restauracji naprzeciw siedziby banku. Zatrzymałem kelnera i poprosiłem go, żeby od razu przygotował rachunek, bo obawiałem się, że nie zdążę na umówione spotkanie z Prochyrą.
Rosół z makaronem wywodził się w prostej linii od bulionu w kostce, ale zrazy zawijane były zupełnie przyzwoite. Zdążyłem zjeść, wypić kompot i dopiero wówczas kelner uporał się z podsumowaniem trzech liczb. Wynik wydawał się
W dyżurce siedział ten sam sierżant co wczoraj. Pomyślałem, że następnym razem powinienem spotkać się z komendantem na wszelki wypadek na gruncie neutralnym. Im mniej ludzi zna moją twarz, tym lepiej.<br>&lt;page nr=70&gt;8<br>Było wpół do trzeciej, gdy wreszcie doczekałem się jedzenia w restauracji naprzeciw siedziby banku. Zatrzymałem kelnera i poprosiłem go, żeby od razu przygotował rachunek, bo obawiałem się, że nie zdążę na umówione spotkanie z Prochyrą.<br>Rosół z makaronem wywodził się w prostej linii od bulionu w kostce, ale zrazy zawijane były zupełnie przyzwoite. Zdążyłem zjeść, wypić kompot i dopiero wówczas kelner uporał się z podsumowaniem trzech liczb. Wynik wydawał się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego