Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
żeby poklepać ją po ramieniu, i szybko wyszedłem.
Na schodach spotkałem Kazia. Na mój widok zawahał się, zrobił ruch, jakby chciał uciec.
- Ach, to pan, panie Kazimierzu! - zawołałem. - Jakaż szkoda, że właśnie wychodzę. No, no, ale co u pana słychać? - Wyjąłem papierosa, poczęstowałem go i zadawałem mu tysiące pytań. Trzymałem go na schodach pół godziny. Biedny Kazio wił się jak na mękach, mienił na twarzy i jąkał. Żegnając się z nim podałem swój numer telefonu i poprosiłem, żeby zadzwonił kiedy do mnie. Wyszedłszy na ulicę splunąłem.
Przez trzy dni chodzę jak nieprzytomny, dobiegam do telefonu, odskakuję od niego, spaceruję pod domem
żeby poklepać ją po ramieniu, i szybko wyszedłem.<br>Na schodach spotkałem Kazia. Na mój widok zawahał się, zrobił ruch, jakby chciał uciec.<br>- Ach, to pan, panie Kazimierzu! - zawołałem. - Jakaż szkoda, że właśnie wychodzę. No, no, ale co u pana słychać? - Wyjąłem papierosa, poczęstowałem go i zadawałem mu tysiące pytań. Trzymałem go na schodach pół godziny. Biedny Kazio wił się jak na mękach, mienił na twarzy i jąkał. Żegnając się z nim podałem swój numer telefonu i poprosiłem, żeby zadzwonił kiedy do mnie. Wyszedłszy na ulicę splunąłem.<br>Przez trzy dni chodzę jak nieprzytomny, dobiegam do telefonu, odskakuję od niego, spaceruję pod domem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego