Smocurek zwrócił się z poważną miną w stronę Hiacynty. - Słyszałem kiedyś o przypadku pewnego Koloraka, którego w złości... jakaś-tam-wróżka zamieniła w słonia. Potem go odczarowała, ale... - Spojrzał na mnie przelotnie, a ja przestałam jeść. - Pozostała mu trąba.<br>- Ba - odezwała się Hiacynta i sięgnęła po suchara, którego zaczęła z godnością pogryzać.<br>- A słyszałaś, Hiacynto, o tej Koloraczce, która zamieniona w rybę, chociaż powróciła do swej normalnej postaci, już nigdy nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku?<br>- Rany! - wrzasnęłam, a raczej skrzeknęłam. - Co ty opowiadasz?<br>Smocurek wyprostował się, a potem odparł z poważną miną:<br>- Staram ci się, droga, niebieska Jargołko, uzmysłowić