Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
ich twarzach wojenne barwy. Długie, splątane w warkoczyki włosy Garłaja lśniły w słońcu. Kościane grzechotki przy butach Koga terkotały przy każdym kroku.
Magwer zapomniał o niebezpieczeństwie. Wpatrywał się w walkę, mrużąc oczy, wyciągając do przodu głowę, zachwycony i przejęty tajemniczą grozą. Jakby dwa tury zwarły się ze sobą w czasie godów, silne i szybkie, buchające parą z nozdrzy. Tłukące łbami raz za razem, w obłąkańczej wierze w wytrzymałość własnej czaszki. Jakże silne musieli mieć obaj ręce, że nie wypuściły uderzających o siebie maczug. Jakże twarde kości, że nie pękły, gdy miażdżące ciosy spadały na wiklinowe tarcze.
Niewiele dało się wyczytać z
ich twarzach wojenne barwy. Długie, splątane w warkoczyki włosy Garłaja lśniły w słońcu. Kościane grzechotki przy butach Koga terkotały przy każdym kroku.<br>Magwer zapomniał o niebezpieczeństwie. Wpatrywał się w walkę, mrużąc oczy, wyciągając do przodu głowę, zachwycony i przejęty tajemniczą grozą. Jakby dwa tury zwarły się ze sobą w czasie godów, silne i szybkie, buchające parą z nozdrzy. Tłukące łbami raz za razem, w obłąkańczej wierze w wytrzymałość własnej czaszki. Jakże silne musieli mieć obaj ręce, że nie wypuściły uderzających o siebie maczug. Jakże twarde kości, że nie pękły, gdy miażdżące ciosy spadały na wiklinowe tarcze.<br>Niewiele dało się wyczytać z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego