Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
liczył już podpisów, które składał bądź wprost na ekranie, bądź też na podsuwanych mu różnokolorowych wydrukach deklaracji, promes, zobowiązań.
- Mam wielką prośbę do pana doktora - zagadnął nieśmiało, oddając plik papierów.
- Słucham?
- Żeby przed przejściem na O-L zawiózł mnie pan do domu. Choć na godzinę. A jeśli można, na parę godzin...
W
obwiedzionych srebrną kreską oczach Tubiełły zabłysł ognik zainteresowania. Kilka razy rzucił kulkę, odbił ją o ścianę wysoko, nad aparaturą, zręcznie chwytając raz jedną, raz drugą ręką.
- Hm... Nie powinienem, to narusza procedurę. Ale nie odmawia się, trudno odmówić... Jutro po obchodzie. Proszę pamiętać.
Tego dnia Irek nie myślał już więcej
liczył już podpisów, które składał bądź wprost na ekranie, bądź też na podsuwanych mu różnokolorowych wydrukach deklaracji, promes, zobowiązań.<br>- Mam wielką prośbę do pana doktora - zagadnął nieśmiało, oddając plik papierów.<br>- Słucham?<br>- Żeby przed przejściem na O-L zawiózł mnie pan do domu. Choć na godzinę. A jeśli można, na parę godzin...<br>W obwiedzionych srebrną kreską oczach Tubiełły zabłysł ognik zainteresowania. Kilka razy rzucił kulkę, odbił ją o ścianę wysoko, nad aparaturą, zręcznie chwytając raz jedną, raz drugą ręką.<br>- Hm... Nie powinienem, to narusza procedurę. Ale nie odmawia się, trudno odmówić... Jutro po obchodzie. Proszę pamiętać.<br>Tego dnia Irek nie myślał już więcej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego