Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
cztery godziny na dobę.
- To było szalone. Kiedy tylko ktoś się budził, zaraz sięgał po skręta, a potem uruchamiał sprzęt grający. Zdarzało się, że do gramofonu ustawiała się kolejka. Muzyka była wszechobecna, a ja znałam bodaj wszystkie ówczesne przeboje. Swego rodzaju azylem był dla mnie dom dziadków. Tam przesiadywałam całymi godzinami i, dla odmiany, słuchałam z nimi jazzu.
Gdy miała pięć lat, dziadkowie wysłali ją do szkoły muzycznej, gdzie zaczęła uczyć się gry na flecie i pianinie. W domu intensywnie ćwiczyła też grę na gitarze i perkusji. Wierzyć należy, że Björk była dobrą uczennicą, ponieważ już sześć lat później zaproponowano jej
cztery godziny na dobę. <br>- To było szalone. Kiedy tylko ktoś się budził, zaraz sięgał po skręta, a potem uruchamiał sprzęt grający. Zdarzało się, że do gramofonu ustawiała się kolejka. Muzyka była wszechobecna, a ja znałam bodaj wszystkie ówczesne przeboje. Swego rodzaju azylem był dla mnie dom dziadków. Tam przesiadywałam całymi godzinami i, dla odmiany, słuchałam z nimi jazzu. <br>Gdy miała pięć lat, dziadkowie wysłali ją do szkoły muzycznej, gdzie zaczęła uczyć się gry na flecie i pianinie. W domu intensywnie ćwiczyła też grę na gitarze i perkusji. Wierzyć należy, że Björk była dobrą uczennicą, ponieważ już sześć lat później zaproponowano jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego