Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
patrzył, jakby mu te słowa pociechy opowiadał anioł. - Dolores... - mówi - ja przecież... - Ale nie dokończył, znowu płacze. - Ja przecież... - powtórzył. Tulę go z miłości i z żalu, i ze zdumienia, i z lęku, że płacze. Nie wiem już: mężczyzna czy dziecko? I ciarki mnie przechodzą. A on: - Święta dziewczyno, biała gołębico - powiada, przez łzy to mówi - Dolores, Dolorosa, nie chciałem cię urazić nawet jednym tchnieniem, nie chciałem nic, czego sama nie pragnęłaś, nie chciałem splamić twej niewinności, przecież wiesz co było, chciałem z tobą jak z lilią, Dolores, a ty... - I płacze. Tulę go najtkliwiej, jak potrafię, i myślę: kocha. - Ach
patrzył, jakby mu te słowa pociechy opowiadał anioł. - Dolores... - mówi - ja przecież... - Ale nie dokończył, znowu płacze. - Ja przecież... - powtórzył. Tulę go z miłości i z żalu, i ze zdumienia, i z lęku, że płacze. Nie wiem już: mężczyzna czy dziecko? I ciarki mnie przechodzą. A on: - Święta dziewczyno, biała gołębico - powiada, przez łzy to mówi - Dolores, Dolorosa, nie chciałem cię urazić nawet jednym tchnieniem, nie chciałem nic, czego sama nie pragnęłaś, nie chciałem splamić twej niewinności, przecież wiesz co było, chciałem z tobą jak z lilią, Dolores, a ty... - I płacze. Tulę go najtkliwiej, jak potrafię, i myślę: kocha. - Ach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego