nie oni, znał okupacyjny głód, trapiący miasto; smak skąpej kromki chleba o barwie i konsystencji ziemi. Siedzieli później na skraju lasu, obserwując ruch na drogach i na szosie wilanowskiej. Kiedy słońce, odchodząc za horyzont, poczęło wyciągać z lasu grupki wycieczkowiczów, podnieśli się i oni.<br>Przy stertach dziewczęta rozbiegły się. Jurek gonił je z aparatem. Przebiegały od sterty do sterty, prosząc o fotografowanie.<br>Jurek cykał guziczkiem, przyklękał, zasłaniał dłonią szkiełko wizjera. Narobili wiele hałasu. Ludzie mijający ich uśmiechali się: "Młodość - pstro w głowie".<br>Zanim tramwaj zanurzył się w długim wąwozie ulicy Czerniakowskiej, dostrzegli na czerwonym tle zachodu czarne, gęste obłoki, idące ku