Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
że zdechła, kupowali nową. Przyjemne takie ograniczenie. I to akwarium-wspomnienie wchłonęło go, nie bronił się, tak zasnął.
Zeszła na dół, ziewając. Przywitała go świeżym uśmiechem. Dniało.
- O jak dobrze, że już śniadanie, nic nie spałeś tej nocy? - zainteresowała się. Pochyliła głowę w stronę kuchni.
- Zaraz będzie, siadaj, proszę, proszę, gorące, pojemy do syta - jakby była niedziela, zachęcił uradowany.
- A co będziemy jeść? - przekrzywiła głowę, ciemne włosy odgarnęła znad czoła.
- Wspaniałe okupacyjne śniadanie, kartofle z butteryną, cebula i mleko od Konstantego - poczekał, aż usiadła. Parujące kartofle żółciły się w równiutkich plasterkach. Na brzeżkach tłusto lśniły apetyczne pomarańczowe obwódki. Doszedł do wprawy
że zdechła, kupowali nową. Przyjemne takie ograniczenie. I to akwarium-wspomnienie wchłonęło go, nie bronił się, tak zasnął.<br>Zeszła na dół, ziewając. Przywitała go świeżym uśmiechem. Dniało.<br>- O jak dobrze, że już śniadanie, nic nie spałeś tej nocy? - zainteresowała się. Pochyliła głowę w stronę kuchni.<br>- Zaraz będzie, siadaj, proszę, proszę, gorące, pojemy do syta - jakby była niedziela, zachęcił uradowany.<br>- A co będziemy jeść? - przekrzywiła głowę, ciemne włosy odgarnęła znad czoła.<br>- Wspaniałe okupacyjne śniadanie, kartofle z butteryną, cebula i mleko od Konstantego - poczekał, aż usiadła. Parujące kartofle żółciły się w równiutkich plasterkach. Na brzeżkach tłusto lśniły apetyczne pomarańczowe obwódki. Doszedł do wprawy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego