drogi podatkowej".<br><br>Dostajemy pomoc - tłumaczył prezydent Nigerii Olusegun Obasanjo - ale nie ma takiej "masy krytycznej", żeby stworzyć mechanizm samodzielnego rozwoju. Obasanjo apelował, aby Afryce nie tyle dawać pieniądze, co wzmocnić instytucje społeczne. Na przykład 5 tys. lekarzy z Nigerii pracuje w USA - powiedział. Wiele rzeczy moglibyśmy robić sami. Bill Clinton gorąco go popierał, tłumaczył, że "taka pomoc, by sami sobie pomogli" nie kosztuje wiele, a przecież Bush zażądał aż 80 mld dol. na Irak. Tu sala nagrodziła go wielkimi brawami, bo Davos neokonserwatystów nie lubi i, gdzie może, to okazuje.<br><br>Na marginesie powiem tu, że pytałem demokratycznego senatora Josepha Bidena, przewodniczącego