kroku. Chciałbym tylko, żebyś mnie zrozumiał. W końcu kumpli nie przybywa, jest coraz mniej...<br>I nagle roześmiał się dziwnie, nienaturalnie, że aż ciarki przeszły po plecach. I chyba było po rozmowie, gdyż obaj zaczęli gapić się w milczeniu w szumiący nurt rzeki. Coś się jednak między nimi zmieniło. Zygmunta denerwowała gorączkowość Rubina. Stał się strasznie nerwowy. Tyle razy ze sobą rozmawiali, kłócili się nawet, ale zawsze stoicka, przepełniona ironią puenta zamykała wszystko. Teraz inaczej - Rubin chciał innej puenty, to pewne. Może znalazł sobie jakieś rozwiązanie, którego się obawiał, ale i pożądał desperacko. Wielokrotnie przecież zgrywał się, mówiąc o zdilejtowanej przeszłości. Jak