ja udawałem, że to robię, już nie zdziwiony strachem w oczach rozmówców. W nagrodę za dobrą obiektywną robotę dostąpiłem zaszczytu zaproszenia na wiec rządzącej partii.<br><br><tit>Wiec rządzącej partii ZANU-PF. Zgromadzeni krzyczą - precz</><br><br>Może sto osób, mężczyźni i kobiety z dziećmi, siedzi w trawie osobno, środkiem przechadza się przewodniczący, specjalny gość wiecu, i zaraz prosi, żeby nie robić zdjęć. Jego inkantacje powtarzane cierpliwie i spokojnie przez tłumek: - Niech żyje partia ZANU-PF, niech żyje prezydent Mugabe, niech żyje Zimbabwe! - nawet w języku shona brzmią zrozumiale. Można się tylko domyślać, dlaczego zaciśnięte pięści wznoszą się tylko przy jednym okrzyku: - Pasi na Tsvangirai