warunkiem: że tak samo. Nie zrozumieli, więc wyjaśnił: może wrócić na "Anzelma" tylko tak, jak go opuścił. Jeszcze bardziej nie rozumieli, więc wreszcie wprost im powiedział, że na taczkach. Popatrzyli po sobie, zastanowili się, a potem wszyscy trzej wybuchnęli głośnym śmiechem <page nr=56>. Lewandowski również się uśmiechnął, ale tylko przez grzeczność wobec gości. Uśmiechnął się mięśniami twarzy, skórą, wąsami nawet, ale po oczach zrozumieli w końcu, że myślał naprawdę to, co im powiedział. Że nie inaczej wróci, tylko na tych właśnie taczkach.<br> Znów popatrzyli po sobie, pomrugali porozumiewawczo i przystali na dziwny warunek. Gdy w chwilę później opuścili mieszkanie Lewandowskiego, długo szli nie