które do jego samotni biegną drogą napowietrzną. Proszę bardzo, nie ma to jak być samemu, prawdziwie i nareszcie - przecież po to zbudował tę willę na wzgórzach pod Monte Grappa, żeby pobyć sam z sobą. Po tylu latach szarpaniny z firmą, z wychowaniem dzieci, z polityką. Nie to, żeby nie lubił gości, cóż znowu, co drugi dzień ktoś się tu pojawia, a w weekendy syn, córka, i pozostają często na kilka dni; to dla nich opracował te wszystkie instrukcje i nakazy w łazience, w kuchni, w korytarzu. Ale najlepiej czuł się sam, w tym dużym ogrodzie z widokiem na górę, w tym