malarstwo, które uprawiał Z. łączy to, że jedne i drugie są bardzo kosztowne, a zysk propagandowy z nich jest wątpliwy. Chyba, że w obu wypadkach nie o zysk chodzi. Ale w takim razie o co? Obszedłszy pokój, zatrzymaliśmy się przy obrazie, od którego zaczęliśmy wędrówkę. Nie wiedziałem, co powiedzieć, ale gospodarz wybawił mnie z kłopotu: - Jeśli pan interesuje się malarstwem, pokażę panu inne obrazy, dobrze? - Z wielka przyjemnością.<br> Starałem się, aby gospodarz nie wyczuł w moim głosie fałszywego entuzjazmu. Zresztą nie wiedziałem, o co chodzi. Spodziewałem się, że zaprowadzi mnie do pracowni, która mieściła się chyba na piętrze - ale nie. Wyszliśmy