Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Błogosławiona wina
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1958
knieją? Tyle żubrów, co w naszych ostępach, Radziwiłłowie
nieświescy nie mają! Pewnikiem gość liczy, że zapoluje niezgorzej, zwłaszcza
że - jako słyszę - z synem zjeżdża...
Spojrzał znacząco na Anusię, która uciekła spłoniona.
Łowy, oczywiście... - myślał wojewoda. - Bez łowów się nie obejdzie. Moczydłowski
ma słuszność. Łowy, w których muszę brać udział jako gospodarz. Gdybym nie miał
ręki czy nogi, mógłbym ostać. Nie, też nie! Wszakże Sulimirski podczaszy, prawej
ręki od ramienia nie mając, lewą imając oszczep na niedźwiedzia chodził... W
malignie gdybym był, pozwolono by mi ostać, ale maligny nie mam...
- Słusznie waść prawisz - przyznał głośno. - Cóż zatem zrobim?
Pan Moczydłowski zadowolony przysiadł
knieją? Tyle żubrów, co w naszych ostępach, Radziwiłłowie <br>nieświescy nie mają! Pewnikiem gość liczy, że zapoluje niezgorzej, zwłaszcza <br>że - jako słyszę - z synem zjeżdża...<br>Spojrzał znacząco na Anusię, która uciekła spłoniona.<br>Łowy, oczywiście... - myślał wojewoda. - Bez łowów się nie obejdzie. Moczydłowski <br>ma słuszność. Łowy, w których muszę brać udział jako gospodarz. Gdybym nie miał <br>ręki czy nogi, mógłbym ostać. Nie, też nie! Wszakże Sulimirski podczaszy, prawej <br>ręki od ramienia nie mając, lewą imając oszczep na niedźwiedzia chodził... W <br>malignie gdybym był, pozwolono by mi ostać, ale maligny nie mam...<br>- Słusznie waść prawisz - przyznał głośno. - Cóż zatem zrobim?<br>Pan Moczydłowski zadowolony przysiadł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego