potrzebował. <br><br>- O wielmożna królowo! - począł Jaś, kłaniając się do ziemi. - A <orig>dyć</> to jeszcze nie koniec utrapieniu memu!... Prawdać, Małgola mnie kocha, choćby w ogień za mną wlecieć, ale cóż, kiedy jej ojcowie wyśmieli się jeno ze zalotów moich, a młynarz zaklął się, że nie wyda jej inak, jak za gospodarza. Cóż ja biedny sierota mam począć? Użalże mnie się ty, jasna pani! A do końca życia naszego będziem oboje co dzień prosić o pokój wieczny dla ciebie!... <br>- Z duszy serca, miły Janku, jakom przyrzekła, chętnie ci pomogę - odpowiedziała Bona. - Mów, jak wiele ci potrzeba, ale pamiętaj, mów prawdę, nie żądaj