poradzimy.<br>Łaskę im zrobił, trzeba go było z punktu osadzić, toteż Szczęsny trącił Gabryszewskiego: - Do galopu łaskawcę! i Gabryszewski ruszył naprzód.<br>- Przychodzimy po to, żeby tu sprawę konkretnie załatwić - mówiąc to podszedł do stołu i siadł, za nim Szczęsny, Lejman, Raniszewski i inni. - Przychodzimy do pana, panie starosto, jako do gospodarza miasta i powiatu, a gospodarz nie może powiedzieć: "Nie poradzę!" Musi poradzić albo zrzec się władzy. Nasze żądania są takie: po pierwsze - zatrudnienie wszystkich bezrobotnych...<br>- Nie, kawalerów nie zatrudnimy - przerwał Murmyło. Zaczęła się utarczka słowna między nim a Gabryszewskim, od czasu do czasu Pustelnik wtryniał swoje trzy grosze - albo Zygmuntowicz