kolega!)?" - podał bez wahania swój adres. Nie wiedział kiedy, po kilku westchnieniach tamtego w chwilach, gdy za szybą przesuwał się zielony mundur, uznał, że jest on niewątpliwie mocno zaangażowany. Nie zauważył, kiedy wspomniał rozmówcy o pamiętniku niemieckiego żołnierza, z jakim "miał okazję się zetknąć". Zaraz potem w panice, że tamten gotów wziąć go za <page nr=57> kogoś całkiem innego ("wygląda, że jestem na dobrej stopie z okupantem"), wyrazistą aluzją zadeklarował swoje zaangażowanie w podziemiu.<br>Nie zauważył nawet, jak to się stało, że wychodząc po godzinie z księgarni miał pod pachą dwa pachnące spalenizną (pamiątka po wrześniowym pożarze składów księgarni) tomiki wierszy, a u