Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
dawno już nie dawał kobiecie kwiatów - dzisiaj chyba jakieś kupi i zaniesie pani Gabrysi w drodze z roboty. Przy okazji sprawdzi, czy smarkate nie narozrabiały.
Tak rozmyślając, dotarł do szkoły (deszcz padał jeszcze gęściej) i z ulgą wszedł do suchego, cichego hallu, gdzie w oszklonej klitce portierni pani Klimasowa, już gotowa do wyjścia, ubrana w żakiet i chustkę, zdejmowała właśnie z wieszaka pelerynę i coś mówiła do mężczyzny siedzącego tyłem do szyby. Facet był łysawy, czarniawy i jakby skądś znajomy. Dopiero kiedy się odwrócił, pan Jankowiak rozpoznał Jedwabińskiego.

2.

A w Pobiedziskach popadało tylko trochę, w nocy. Nad ranem chmury przesunęły
dawno już nie dawał kobiecie kwiatów - dzisiaj chyba jakieś kupi i zaniesie pani Gabrysi w drodze z roboty. Przy okazji sprawdzi, czy smarkate nie narozrabiały.<br>Tak rozmyślając, dotarł do szkoły (deszcz padał jeszcze gęściej) i z ulgą wszedł do suchego, cichego hallu, gdzie w oszklonej klitce portierni pani Klimasowa, już gotowa do wyjścia, ubrana w żakiet &lt;page nr=107&gt; i chustkę, zdejmowała właśnie z wieszaka pelerynę i coś mówiła do mężczyzny siedzącego tyłem do szyby. Facet był łysawy, czarniawy i jakby skądś znajomy. Dopiero kiedy się odwrócił, pan Jankowiak rozpoznał Jedwabińskiego.<br><br>2.<br><br>A w Pobiedziskach popadało tylko trochę, w nocy. Nad ranem chmury przesunęły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego