chłopakowi jego piękne przedstawienie. A w dodatku - Wesele okazało się sztuką doprawdy nadmiernie aktualną. Bolesne współczucie ogarnęło Aurelię - lecz wystarczyło, by rzuciła okiem na Konrada, a już zrozumiała swą pomyłkę: nic mu nie przeszkadzało. Był w transie. Oko rozognione, włos zmierzwiony, płomień na policzkach. Nie zauważał, że publiczności wciąż ubywa, grał dalej. Chwile mijały, przeradzały się w kwadranse, minęło pół godziny i Konrad zakończył swój spektakl przy wtórze <page nr=42> melodii "Miałeś, chamie, złoty róg", wygrywanej osobiście na okarynie.<br>- Nic nie <orig reg="słysom">słyszą</>, nic nie <orig reg="słysom">słyszą</>, ino granie, ino granie, jakieś ich <orig reg="chyciło">chwyciło</> spanie...?!<br>W tym punkcie programu z głośnika magnetofonu rozległo się pianie