bardziej.<br>- No, Bociański?<br>Elegant milczał.<br>- Dobrzynkiewicz!<br>Zenuś znalazł się, jak przystało na dobrego ucznia.<br>- Nie będę taił, proszę pana, iż wyjątkowo nie dosłyszałem ostatnich słów lekcji, chociaż zwykle staram się uważać najpilniej.<br>Rymsza wstał od stołu i pobiegł truchtem wzdłuż tablicy, następnie zawrócił. Palce jego drżały silnie, jakby przebierał niewidoczny groch. Pewien czas biegał tak przed ławkami, nie mogąc zapanować nad sobą, wreszcie stanął obok ławki Kękusia.<br>- No co, hula sobie chuliganeria? Zadowoleni jesteście? Gnój czeka, będziecie go roztrząsać na polu całe życie. Nie wyleziecie nigdy z tych kurnych chat, z tej nędzy zawszonej.<br>- Nie wszyscy tu zostaną proszę pana - rzekł