Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Horubała
Tytuł: Farciarz
Rok: 2003
nazwy, ale coś mi świta, że to jedno z lepszych. Może Dąbrowskiego?
Wrzucam pieniądze do parkometru, nabijając kabzę jakimś lepszym przekręciarzom. Każdą monetę znikającą w zgrzytliwym automacie żegnam słowami: pozdrówcie Wojtusia. To mój kumpel ze szkoły, zasiadający teraz we władzach Warszawy, więc pewnie z każdej złotówki wrzuconej do parkometru jeden grosik ląduje w jego kieszeni. Pa pa, pieniążki.
Wyciągam bilet, który - naelektryzowany czy co - nie chce wcale wyleźć i trzeba go zmiąć, żeby dał się wysunąć.
Zaczyna się wiosna i światło ma wkurzającą właściwość wyciągania z ludzkich twarzy całego zimowego zmęczenia. Maszeruję Nowym Światem wśród malutkich pryzm ni to nie stopionego
nazwy, ale coś mi świta, że to jedno z lepszych. Może Dąbrowskiego?<br>Wrzucam pieniądze do parkometru, nabijając kabzę jakimś lepszym przekręciarzom. Każdą monetę znikającą w zgrzytliwym automacie żegnam słowami: pozdrówcie Wojtusia. To mój kumpel ze szkoły, zasiadający teraz we władzach Warszawy, więc pewnie z każdej złotówki wrzuconej do parkometru jeden grosik ląduje w jego kieszeni. Pa pa, pieniążki. <br>Wyciągam bilet, który - naelektryzowany czy co - nie chce wcale wyleźć i trzeba go zmiąć, żeby dał się wysunąć. <br>Zaczyna się wiosna i światło ma wkurzającą właściwość wyciągania z ludzkich twarzy całego zimowego zmęczenia. Maszeruję Nowym Światem wśród malutkich pryzm ni to nie stopionego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego