czterech mężczyzn, dobrze już pijanych i hałaśliwych. Usiedli w rogu, zażądali kiełbasy, mocnej śliwowicy i piwa.<br>- Brunnenbauern, kopacze studzien - szepnął gospodarz. - Nie wiadomo skąd. Jeżdżą całe lato za robotą po okolicy.<br>- Hej, Schulze, a co to za cudaka poisz tam u siebie? Chodź no tu, chłopie! - Największy z nich, olbrzymi grubas o wygolonej głowie odsunął zydel zapraszającym ruchem.<br>- To gość, Francuz. Dalibyście spokój.<br>- Francuz? W życiu nie widziałem Francuza - ogłosił drugi basem.<br>- Za to mój ojciec widział! Walczył pod <name type="place">Gravelotte</>! - krzyczał trzeci, mały, kompletnie już pijany, z rozbieganymi szklanymi oczkami i zajęczą wargą. - Niech go szlag trafi! Dajcie mi tu takiego