inne przyjęcia, zasypiały ich dzieci, a było ich (tych pań) około czterdziestu.<br>Początkowo otwierał w piżamie, podobno później, już nieskazitelnie ubrany kierował pod właściwy adres, którego się domyślił. A one... przychodziły później do nas, dwójkami, trójkami, same. Niektóre ze swoimi alkoholami w ręku, np. z "Parfaite amour". Łączyły się w grupki, zwierzały, śmiały, chwaliły, pokazywały zmarszczki, wyciągały na kanapach, ziewały, nikt kto tam nie był nie jest w stanie tego sobie wyobrazić, a ja opisać...<br>...W pewnym momencie, lekko pijana, przekrzyczałam je i, zaproponowałam: a teraz kto jest szczęśliwy w zawodzie podnosi lewą rękę, a kto w życiu prawą... Zapanowała cisza