więcej nienawiści niż pragnienia. Nie<br>miłowałem ich, jakby się mogło wydawać, może kiedyś, w szkole, albo<br>wcześniej, kiedy jeszcze czytać nie umiałem, i gdybym mógł, uwierzyłbym<br>dla spokoju w to, co powiadała nieraz matka, że jest tylko jedna<br>książka na świecie, do nabożeństwa.<br><gap><br> Sad był nieduży. Kilka starych jabłonek, trochę grusz samoródek, parę<br>śliw, wiśnie zdziczałe i dziki bez wokoło zamiast płotu. Nawet tej<br>starej, jak kościół rosłej ulęgałki już nie było, zmarzła którejś zimy<br>i tylko pamięć po niej została, bo nie miał kto nawet szczepu w jej<br>miejsce posadzić. A w swojej jesiennej rannej goliźnie sad wydawał się<br>jeszcze