Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 13 / 14
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
zboczach Turbacza prowadziliśmy jak co roku poszukiwania zasnui - opowiada leśniczy GPN Jacek Sopata. - Około ósmej rano szedłem przez rezerwat. Przeszedłem przez mały grzbiet i zobaczyłem je. Około trzydziestu metrów przede mną stały dwa wilki. Na mój widok pierwszy się powoli oddalił. Drugi spojrzał na mnie, włos mu się zjeżył na grzbiecie. Ja aż zadygotałem. Wiem, że nie zaatakowałby mnie, ale spotkanie z tak bliska podnosi poziom adrenaliny. W dodatku nie miałem żadnej broni, tylko małe grabki do szukania zasnui. Krzyknąłem, a on powoli, majestatycznie odwrócił się o 180 stopni i ruszył za tamtym. Po osiemdziesięciu metrach przystanął jeszcze raz, popatrzył i
zboczach Turbacza prowadziliśmy jak co roku poszukiwania zasnui - opowiada leśniczy GPN Jacek Sopata. - Około ósmej rano szedłem przez rezerwat. Przeszedłem przez mały grzbiet i zobaczyłem je. Około trzydziestu metrów przede mną stały dwa wilki. Na mój widok pierwszy się powoli oddalił. Drugi spojrzał na mnie, włos mu się zjeżył na grzbiecie. Ja aż zadygotałem. Wiem, że nie zaatakowałby mnie, ale spotkanie z tak bliska podnosi poziom adrenaliny. W dodatku nie miałem żadnej broni, tylko małe grabki do szukania zasnui. Krzyknąłem, a on powoli, majestatycznie odwrócił się o 180 stopni i ruszył za tamtym. Po osiemdziesięciu metrach przystanął jeszcze raz, popatrzył i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego