ludzi. Idą z koszyczkami chłopcy, odświętnie ubrani, a zaraz za nimi idą inni, w czapeczkach i w dresach, z papierosami w ustach, potem dziewczynki w sukienkach w kwiatki, a teraz dwie w glanach i czerwonych ortalionowych płaszczykach. Niektóre dzieci są biedne, widać to na pierwszy rzut oka, inne bogate, niektóre grzeczne, za innymi skrada się jakiś diabeł. Przed kościołem musi stać niezła grupa tych diabełków, oczekujących, aż ich podopieczni wyjdą po święceniu. To niezwykłe, że te wszystkie dzieci spotkają się przed jednym ołtarzem, odkryją serwetki w koszyczkach i przeżegnają się jednocześnie, kiedy ksiądz machnie kropidłem i wymówi formułę święcenia. Czy ja