Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
nie byłem dalej niż w Komie - Olgomar westchnął. - A może pójść z Gwardią?
- Nie trzeba. Nie potrzebujesz ochrony, nikt cię z pewnością nie tknie palcem. A tobie trudno się będzie do nich dostosować. Dziwnie chodzą, słuchają nie nóg własnych, a bębenka Przewodnika.
- Warto by mieć do kogo gębę otworzyć.
- Z gwardzistą nie pogadasz. Rozmawiają tylko ze sobą. Kiedy wędrują, nie mówią w ogóle, by nie tracić sił. Opowiadają dziwne rzeczy, straszne dla zwykłego człowieka, trudne do pojęcia. To już lepiej zabierz się z kupcami.
- Rusza ktoś?
- Chyba Rosłan Oltomarczyk szykuje kilka wozów. Jak się z nimi załadujesz, to ci jeszcze zapłacą
nie byłem dalej niż w Komie - Olgomar westchnął. - A może pójść z Gwardią?<br>- Nie trzeba. Nie potrzebujesz ochrony, nikt cię z pewnością nie tknie palcem. A tobie trudno się będzie do nich dostosować. Dziwnie chodzą, słuchają nie nóg własnych, a bębenka Przewodnika.<br>- Warto by mieć do kogo gębę otworzyć.<br>- Z gwardzistą nie pogadasz. Rozmawiają tylko ze sobą. Kiedy wędrują, nie mówią w ogóle, by nie tracić sił. Opowiadają dziwne rzeczy, straszne dla zwykłego człowieka, trudne do pojęcia. To już lepiej zabierz się z kupcami.<br>- Rusza ktoś?<br>- Chyba Rosłan Oltomarczyk szykuje kilka wozów. Jak się z nimi załadujesz, to ci jeszcze zapłacą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego