do mego ojca w Katalonii <br>(jaka to śliczna nazwa "Katalonia" i gdzież to <br>właściwie może być?!). <br><br>Dobra, w których znajdował się olbrzymi, zielony park <br>(dziwnie przypominający park z "Małego lorda"*) <br>i biały pałacyk, cały tonący w pnących się <br>różach, i dwa śliczne, czarne kucyki, o lśniącej, <br>jedwabistej sierści, z białą gwiazdką na czole... <br><br><br>Ale Adela pozostawała daleko, obca i nieosiągalna. <br><br>Nawet kucyki nie wzruszały jej, choć naprawdę były <br>prześliczne... Wieczorem przed zaśnięciem myślałam <br>zawsze o niej. <br><br>Widziałam ją, jak siedzi na ławeczce pod kasztanem, z robotą <br>w ręku. Jej opalone, brązowe rączki poruszają się <br>tak zręcznie (ja nie umiałabym sobie przyszyć