w tradycyjnej szkole, do której chodziło się na piechotę, mam względną przyjemność upowszechnić pogląd, że gdyby głupota miała skrzydła, nad wiadomym ministerstwem już od wielu lat fruwałyby stada ptaków niebywałej postury. Kiedy jakiś mądrala przekonuje mnie z urzędu, że w tłoku bezpieczniej i "uczeniej", zaczynam podejrzewać, że facet jest na <orig>haju</>, a jego optymizm bierze się z ufo - najpopularniejszego obecnie narkotyku w zatłoczonej szkole.<br>Jeżeli tłok tak dobrze robi na wkuwanie, to zastanawiam się, dlaczego korepetycje prowadzi się w grupach kilkuosobowych, a nie bierze się na przykład plutonu uczniów. Dlaczego w ekskluzywnych <orig>college'ach</> na Zachodzie grupa liczy 15-20 osób. Dlaczego