Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
tak, pijąc powolutku. Na konicc upural się z tym syropem. Sięgnął po papśerosy, które zostawił na hiurku. Ale Kozicka położyla na nich rękę.
- Lcpiej nie palić, wujku - powiedziała.
Po czym zostawiła nas samych. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o tym i owym. U siebie w pokoju nie mogłem jednak zasnąć. Ulića była hałaśliwa. Dudniły blisko pociągi. Tak że włoski tygodnik, który kupiłem po oddaniu przesyłki służącemu u Campillich, przeczytałem prawie od deski do deski.

III
Zbudziłem się wcześnie i od razu ogarnął mnie żar i tewsam hałas oo wczoraj, pomnożony jeszcze o głosy ulicznych sprzedawców. Wyjrzałem przez okno. Pod bramą domu stał wózek
tak, pijąc powolutku. Na konicc upural się z tym syropem. Sięgnął po papśerosy, które zostawił na hiurku. Ale Kozicka położyla na nich rękę.<br>- Lcpiej nie palić, wujku - powiedziała.<br>Po czym zostawiła nas samych. Porozmawialiśmy jeszcze &lt;page nr=19&gt; chwilę o tym i owym. U siebie w pokoju nie mogłem jednak zasnąć. Ulića była hałaśliwa. Dudniły blisko pociągi. Tak że włoski tygodnik, który kupiłem po oddaniu przesyłki służącemu u Campillich, przeczytałem prawie od deski do deski. <br><br>&lt;tit&gt;III&lt;/&gt;<br>Zbudziłem się wcześnie i od razu ogarnął mnie żar i tewsam hałas oo wczoraj, pomnożony jeszcze o głosy ulicznych sprzedawców. Wyjrzałem przez okno. Pod bramą domu stał wózek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego