Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
że niby coś się stało i żeby ten drań się zatrzymał. Tylko, że wtedy potknąłem się i rzeczywiście o mało nie wpadłem pod ten cholerny samochód. To wszystko odbyło się tak szybko, że nie bardzo kojarzę, co się w tym momencie wydarzyło. Dopiero chwilę później zorientowałem się, że on gwałtownie hamując wpadł w poślizg, próbował się ratować, a w rezultacie kilkanaście metrów dalej władował się na chodnik. Dokładnie w miejscu, w którym szła Agnieszka z Dominikiem! To naprawdę nie była moja wina, ja nie chciałem, żeby tak się skończyło, chciałem go tylko nauczyć rozumu...

***

Mirosław S. prawdopodobnie nieprędko stanie przed sądem
że niby coś się stało i żeby ten drań się zatrzymał. Tylko, że wtedy potknąłem się i rzeczywiście o mało nie wpadłem pod ten cholerny samochód. To wszystko odbyło się tak szybko, że nie bardzo kojarzę, co się w tym momencie wydarzyło. Dopiero chwilę później zorientowałem się, że on gwałtownie hamując wpadł w poślizg, próbował się ratować, a w rezultacie kilkanaście metrów dalej władował się na chodnik. Dokładnie w miejscu, w którym szła Agnieszka z Dominikiem! To naprawdę nie była moja wina, ja nie chciałem, żeby tak się skończyło, chciałem go tylko nauczyć rozumu...&lt;/&gt;<br><br>***<br><br>Mirosław S. prawdopodobnie nieprędko stanie przed sądem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego