dał od siebie. Trzeba było zobaczyć minę faceta, kiedy przyszedł po tygodniu i powiedział: "Wiecie, jaki jestem szczęśliwy? Mam gdzie mieszkać, mam się na czym położyć, mam gdzie usiąść i nareszcie się wyprowadziłem z tej cholernej dzielnicy". On mieszkał przy ulicy, gdzie są największe męty, gdzie od rana do rana handluje się wódką.<br>Jest tak, że kiedy w domu coś potrzebuję zrobić i nie potrafię, wystarczy wspomnieć w klubie i jeden czy drugi przychodzi pomóc. Chcieliśmy przywieźć pralkę, powiedziałem koledze, który ma nysę, on na to: "Nie ma sprawy, już jedziemy". Chłopaki pomagali mi przy malowaniu mieszkania. Jak są jakieś naprawy