i roześmiana, aż miło słuchać, a z "Jerzykowa" dwa kroki do szeroko uśmiechniętej Pilicy, gdzie kąpią się wszyscy prócz mnie, bo mnie oczywiście nie wolno, z czego bardzo się cieszę, boję się pływania okropnie. Moim żywiołem jest powietrze. Wdrapuję się na drzewa i z którejś tam z kolei sosny zjeżdżam haniebnie, i ryczę, jakby mnie ze skóry obdzierano, co właściwie nie mija się z prawdą. Przeczyste nurty Pilicy kojarzyć mi się odtąd będą z zapachem jodyny - która w tamtych czasach stanowiła uniwersalne remedium - a jednocześnie z doktorem, który w tamtych czasach nieuchronnie nazywał się Kon.<br>***<br><br>Widocznie Kon musi być lekarzem, a