Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
to banki i armia".
Piją oboje, obezwładnieni godziną zwątpienia, co nastąpiła po godzinie śmierci. Patrzą na siebie jak na karty wróżebne taroku, bojąc się pierwszego słowa. Dopije Hans dno słodkie filiżanki. "Jutro o tej samej porze zobaczę niebo i wody nachylone aż do okien okrągłych boeinga, ziemię malejącą i miasto hanzeatyckie nabierające ostrości miniatury". I słyszy.
- Ten młody ksiądz zje tam śniadanie, w pokoju księdza proboszcza. Dla pana profesora ja tu nakryję... trochę później... - I uśmiechnie się na znak, że mądrej głowie dość dwie słowie. Że co cesarskie, cesarzowi, i tak dalej.
Pożegnał ją skinieniem głowy. Jakoś nie czuł w ustach
to banki i armia". <br>Piją oboje, obezwładnieni godziną zwątpienia, co nastąpiła po godzinie śmierci. Patrzą na siebie jak na karty wróżebne taroku, bojąc się pierwszego słowa. Dopije Hans dno słodkie filiżanki. "Jutro o tej samej porze zobaczę niebo i wody nachylone aż do okien okrągłych boeinga, ziemię malejącą i miasto hanzeatyckie nabierające ostrości miniatury". I słyszy. <br>- Ten młody ksiądz zje tam śniadanie, w pokoju księdza proboszcza. Dla pana profesora ja tu nakryję... trochę później... - I uśmiechnie się na znak, że mądrej głowie dość dwie słowie. Że co cesarskie, cesarzowi, i tak dalej. <br>Pożegnał ją skinieniem głowy. Jakoś nie czuł w ustach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego