Róża płacze. <br>- Zapłakałam... i przyszedł Adam. <br>Słowa Róży stają się ledwie dosłyszalne, Marta całym ciałem napierała na szczelinę, żeby je uchwycić. <br>- Przyszedł Adam... Cha, cha! - śmieje się raptem Róża... - Przyszedł i jemu także zachciało się harmonii... Innej harmonii. Zachciało się wszystkiego ze mną! - Rozumiesz? - Róża krzyczy. - On ze mną... Dobra harmonia, co? <br>Drzwi ugięły się pod Martą. Drżąca, w nocnej koszuli, wpadła do pokoju i stanęła w kręgu świec. Róża siedziała na kanapie. Władyś <page nr=141> ogarniał ją ramionami. Kiedy drzwi skrzypnęły, tamci drgnęli i przerażone oczy skierowali ma Martę. <br>- Ach, ach, patrz, Władyś - dziko wrzasnęła Róża - patrz, ona! <br>Po koncercie Hubermana Marta