Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
właśnie w celach zdrowotnych otworzyłem.
- Jak to?
- Nogi muszę oszczędzać, bo reumatyzm mam, a najbliższy sklep monopolowy jest pięć kilometrów stąd - wyjaśnił. - A reumatyzmu to się w Marynarce nabawiłem.
- Aha - odezwał się sierżant, podnosząc do ust musztardówkę. - No to siup w ten głupi dziób! - wysilił się na żart i jednym haustem wypił cały znajdujący się w słoiczku samogon. Jego oczy zrobiły się okrągłe jak pięciozłotówki, policzki wydęły się, a twarz poczerwieniała od napływającej krwi.
- Aaach! - zawołał, podrywając się z pnia. Oszołomiony mocą bimbru zatoczył się, wyciągnął przed siebie ręce i wołał. - Ogień to chyba.... uch... uch... albo czysty spirytus... uch... popitki
właśnie w celach zdrowotnych otworzyłem.<br>- Jak to?<br>- Nogi muszę oszczędzać, bo reumatyzm mam, a najbliższy sklep monopolowy jest pięć kilometrów stąd - wyjaśnił. - A reumatyzmu to się w Marynarce nabawiłem. <br>- Aha - odezwał się sierżant, podnosząc do ust musztardówkę. - No to siup w ten głupi dziób! - wysilił się na żart i jednym haustem wypił cały znajdujący się w słoiczku samogon. Jego oczy zrobiły się okrągłe jak pięciozłotówki, policzki wydęły się, a twarz poczerwieniała od napływającej krwi. <br>- Aaach! - zawołał, podrywając się z pnia. Oszołomiony mocą bimbru zatoczył się, wyciągnął przed siebie ręce i wołał. - Ogień to chyba.... uch... uch... albo czysty spirytus... uch... popitki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego