Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
autobus. Raptem Dziadzia wyrwał się, krzyknął: "Do zobaczenia wieczorem" - i wskoczył do autobusu. Z daleka kiwał dłonią. Zygmunt przystanął, zaśmiewając się. Lucjan widział, jak panna Leopard wsiadła do taksówki i pojechała w ślad za autobusem.
- Co to ma znaczyć cała ta komedia, nie wiesz, Zygmuncie?
- Oj, hahaha, to jest rzeczywiście heca pierwszej klasy. Nie, nie pytaj mnie o to - cóż za komiczna historia!
I Lucjan nie pytał. Nie rozmawiali przez całą drogę. Postawili kołnierze palt, by uchronić szyje od płatków śniegu. Lucjana dręczyła gorzka zazdrość. "Dlaczego ona za nim tak gnała? Co ich łączy?" I tak oto szedł z przykro-głupimi
autobus. Raptem Dziadzia wyrwał się, krzyknął: "Do zobaczenia wieczorem" - i wskoczył do autobusu. Z daleka kiwał dłonią. Zygmunt przystanął, zaśmiewając się. Lucjan widział, jak panna Leopard wsiadła do taksówki i pojechała w ślad za autobusem.<br>- Co to ma znaczyć cała ta komedia, nie wiesz, Zygmuncie?<br>- Oj, hahaha, to jest rzeczywiście heca pierwszej klasy. Nie, nie pytaj mnie o to - cóż za komiczna historia!<br>I Lucjan nie pytał. Nie rozmawiali przez całą drogę. Postawili kołnierze palt, by uchronić szyje od płatków śniegu. Lucjana dręczyła gorzka zazdrość. "Dlaczego ona za nim tak gnała? Co ich łączy?" I tak oto szedł z przykro-głupimi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego