jego pozorów: żony, dwójki dzieci, domu, przed którym idyllicznie hasają wiewiórki. Rozwój zdarzeń i utrata cennej posiadłości stają się tylko potwierdzeniem tego "ogołocenia".<br>Drugim odkryciem, uzyskanym dzięki spowolnieniu, jest uzmysłowienie sobie, że forma czasu nakazująca odpychać przeszłość w imię przyszłości ostatecznie unicestwia także smak teraźniejszości. Tak wychodzi na jaw paradoks hedonizmu: przyjemność, jako norma, niszczy przyjemność. Jak mówi bohater: "żadne z nas nie umie żyć teraźniejszością, ciągle gonimy za złudą doskonałości innego miejsca i czasu". Przyjemne okazuje się jedynie oczekiwanie na przyjemność.<br>Uciekając w siebie przed dręczącym "ościeniem" bohater Lodge'a narusza przekonania, które wydawały się już niemal normą. Po pierwsze, że