Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
naszym niedawnym pacjentem... Od klasztoru dzieli nas dobra mila, żeby tu dotrzeć, musiał wyruszyć natychmiast po nas. I szparko iść naszym tropem. W jakim celu?
- Zapytaj go.
- Zapytam. Gdy przyjdzie pora. Na razie zaś dla pewności mówmy po łacinie.
- Bene.
*
Słońce opuszczało się coraz to niżej nad ciemny bór, odkrzyczały hejnał lecące na zachód żurawie, rozpoczęły głośny koncert żaby w bagnie nad rzeczką. A na suchym stoku na skraju lasu, niczym w uniwersyteckiej auli, rozbrzmiewała mowa Wergilego.
Reynevan po raz nie wiadomo który - ale po raz pierwszy po łacinie - opowiadał swe niedawne dzieje i opisywał perypetie. Szarlej słuchał - lub udawał, że
naszym niedawnym pacjentem... Od klasztoru dzieli nas dobra mila, żeby tu dotrzeć, musiał wyruszyć natychmiast po nas. I szparko iść naszym tropem. W jakim celu?<br>- Zapytaj go.<br>- Zapytam. Gdy przyjdzie pora. Na razie zaś dla pewności mówmy po łacinie. <br>- Bene.<br>*<br>Słońce opuszczało się coraz to niżej nad ciemny bór, odkrzyczały hejnał lecące na zachód żurawie, rozpoczęły głośny koncert żaby w bagnie nad rzeczką. A na suchym stoku na skraju lasu, niczym w uniwersyteckiej auli, rozbrzmiewała mowa Wergilego.<br>Reynevan po raz nie wiadomo który - ale po raz pierwszy po łacinie - opowiadał swe niedawne dzieje i opisywał perypetie. Szarlej słuchał - lub udawał, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego