Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
żeńcie się, moi drodzy, dla pisarza jest to grób.
Następnym dwóm butelkom towarzyszył śpiew. Zygmunt odrzucił swą dostojność precz i ryczał:
- Włożę spodnie... czarne, cmentarne... iii pójdę w siną dal i... nic nie zostanie tu po mnie... jeno ten cichy żaal... jeno te białe modrzewie... jeno ten cichy frasunek... i hen daleko za miastem... w knajpie... nie zapłacony rachuunek...
- Przestań jęczeć! - wykrzyknął Lucjan. - Mówcie o czymś poważnym, a nie śpiewajcie bzdur. Czy doprawdy już nic was nie obchodzi?
Dziadzia bawił się jak dziecko. Sól od migdałów wysypał na stół i kreślił palcem przeróżne znaki. Zygmunt, półleżąc na stole, mruczał coś bez
żeńcie się, moi drodzy, dla pisarza jest to grób.<br>Następnym dwóm butelkom towarzyszył śpiew. Zygmunt odrzucił swą dostojność precz i ryczał:<br>- Włożę spodnie... czarne, cmentarne... iii pójdę w siną dal i... nic nie zostanie tu po mnie... jeno ten cichy żaal... jeno te białe modrzewie... jeno ten cichy frasunek... i hen daleko za miastem... w knajpie... nie zapłacony rachuunek... &lt;page nr=151&gt; <br>- Przestań jęczeć! - wykrzyknął Lucjan. - Mówcie o czymś poważnym, a nie śpiewajcie bzdur. Czy doprawdy już nic was nie obchodzi?<br>Dziadzia bawił się jak dziecko. Sól od migdałów wysypał na stół i kreślił palcem przeróżne znaki. Zygmunt, półleżąc na stole, mruczał coś bez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego