rozpłomienia<br>A tu nigdzie nie ma cienia,<br>Nigdzie cienia ni wytchnienia,<br>Ani lip zieleni młodej,<br>Ani słodkiej brzóz ochłody,<br>Ani klonu, ani buka,<br>Gdzie kukułka mile kuka,<br>Ani sosny, ani dęba,><br>Gzie ma gniazdo szpak lub zięba.<br><br>Raz w upalny dzień ukradkiem<br>Wyszli z domu Tadek z Władkiem<br>I pobiegli hen, do lasu,<br>Żeby zażyć tam wywczasu.<br>Naprzód szli więc traktem bitym,<br>Potem ścieżką między żytem,<br>Potem przeszli most nad rzeką,<br>Skąd już las był niedaleko.<br><br>Hej, cienisty, wonny lesie,<br>Widniejący na bezkresie!<br>Oto w górę modrzew pnie się,<br>Prosto wznosi dumną głowę.<br>Z niego maszty okrętowe<br>Wyciosują cieśle skorzy,<br>A