Ach, najmocniej przepraszam... w tej chwili zmienię - zabrał kawę i wstydząc się iść do bufetu postawił ją na rewirze Janika. Goście tymczasem niecierpliwili się, wołali i pukali coraz głośniej, coraz gniewniej, zamówienia ich miały w sobie coś z bzykania rozdrażnionych os: "Panie, gdzie ta moja kawa?" - "No i co z herbatą? <page nr=205>" - "Ja, zdaje się, nie dostanę tych ciastek, co?" - w tych ostatnich słowach wyczuł pewną groźbę. Szczęśliwym zwrotem myśli przypomniał sobie, że ma w kieszeni bloczek, więc zaczął spisywać na nim zamówienia - goście ruszali ramionami i patrzyli nań niechętnie.<br>- Panie, a gdzie cukier do kawy? Nie przyniósł pan.<br>- A ja łyżeczki