sedna, dotyka zasady pierwszej tego pisarstwa - i dopiero tu, na dnie opowieści, chwyta ołówek i daje profil sedna, kreśli portret zasady pierwszej.<br>Rzeczywiście, istny to teatr jest, nagle wstrzymany teatr wielkiego tańca. Gdyby któryś z roztańczonych obrazów <name type="person">Ohada Naharina</> w zawrotnej sekundzie zastygł, byłby to rysunek godny Mroza. Ta sama hipnotyczna cisza, to samo genialne cięcie przez wielką narrację, ten sam, nie wiedzieć skąd idący niepokój, i te same okruchy ciemności, od których nie sposób oderwać wzroku. Oto jakiś dziwny, stalowy <orig>człeko-robot</>, o spokojnych oczach wieloryba, leci nad miastem nie z tego świata. Oto wielki łeb Sfinksa, co wyrasta na