właścicieli straganów, dziesięciu właścicieli sklepów, jeden właściciel sieci handlowej. To samo z drobnymi warsztatami, fabryczkami, poważnymi wytwórniami. Mało jest krajowego kapitału, który mógłby z równym pożytkiem przejmować prywatyzowane firmy i mało jest ludzi, którzy by tworzyli nieobecną do niedawna klasę społeczną, a zarazem zaplecze polityczne ustroju. Autor "Wielkiego <orig>przekrętu</>" chciałby hodować jedno i drugie w warunkach cieplarnianych: zakazać cudzoziemcom nabywania istniejących przedsiębiorstw, niech słono płacą i budują nowe, a te stare sprzedawać Polakom na ulgowych warunkach, żeby ich konkurencja nie przygniotła.<br>Ludzie, którym nasz demokratyczny system powierzył ster gospodarki, mają na szczęście inną receptę: nie taryfy ulgowej, tylko hartującej konkurencji, nie