chwalone w miarę, trudno zrozumiałe. Może więc owa cudza noc weselna jeszcze strofą powróci?<br>Czuł jednak dla Grace wdzięczność, choć z odrobiną niechęci. Zadowolony był, że wyjechała z mężem do Dżajpuru, by ją przedstawiono reszcie rodziny, wprowadzono w nowe włości - choć to brzmiało jak w romansie sprzed wieku - musiała odebrać hołd poddanych, dla których młody radża był nie tylko panem, władcą, ale człowiekiem bliskim, o kim mówili z troską i poważaniem, znali przecież od dziecka... Istvan czuł ulgę, że nie musi męża spotykać, patrzeć mu w oczy, uśmiechać się, ściskać rękę, że to wszystko zostało mu oszczędzone. Choć, oczywiście, potrafiłby kłamać